Rozbiliśmy
mały obóz niedaleko wejścia do Czarnego Kręgu. Temari rozłożyła
wokół nas małą barierę maskującą, żeby nikt nas nie widział.
Postanowiłem, że najpierw trzeba sprawdzić jak można dostać się
do środka w jak najmniej podejrzany sposób. Spojrzałem na swoją
partnerkę, która z nieznanego mi powodu straciła cały swój zapał
do wykonywania misji.
-
Stało się coś? Już nie chcesz tak bardzo wykonać tego zadania w
godzinę? - Spytałem żartobliwie.
-
Nie chodzi o to – stwierdziła i przytuliła nogi do swojego
tułowia.
-
A o co? Zachowujesz się dziwnie od momentu jak powiedziałem ci, że
idziemy do tego Kręgu – dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim
zaskoczeniem. - Nie umiesz udawać – dodałem lakonicznie, ale
dziewczyna wciąż milczała. - Powiesz mi o co chodzi? Czy będziesz
się tak zachowywała cały czas? - Zapytałem, ale dziewczyna cały
czas patrzyła przed siebie. - W naszym małym zespole musi panować
zaufanie, abyśmy dobrze wykonywali zlecenia, a nie wiem czy
pamiętasz, ale powiedziałem ci kiedyś, że możesz na mnie liczyć
– blondynka przeniosła swój wzrok na mnie. - I nie zmieniłem
zdania – powiedziałem z uśmiechem, który został odwzajemniony
przez dziewczynę. - Więc jak opowiesz mi o twoich zmartwieniach?
-
Martwię się o ciebie – stwierdziła z powagą, a ja stanąłem
jak wryty.
-
O mnie? - powtórzyłem. - Dlaczego?
-
Musisz uważać ma siebie, kiedy znajdziemy się w środku. Jak wiesz
Czarny Kręg jest miejscem schadzek, gdzie spotyka się wiele
bandytów. Bardzo groźnych i mniej groźnych. Ale przez to, że są
tam takie zbiry to to miejsce jest takie straszne. Dzieje się tam
wiele rzeczy. Bijatyki, ćpanie, gwałty jeśli znajdzie się tam
jakaś niepotrafiąca o siebie zadbać kobieta.
-
Czy coś ci się tam stało? - Zapytałem z trudem.
-
Oszalałeś?! Po prostu byłam tam kiedyś na misji z jednym młodym
jounin'em – powiedział cicho.
-
Czy coś się stało kiedy tam byliście? - Spytałem, z nadzieją,
iż nie usłyszę tego, że miała tam jakiś wypadek.
-
Ten chłopak...był takim wesołym chłopcem plus był bardzo
utalentowany, gdyby jeszcze był wśród nas to wioska miałaby z
niego wielki pożytek.
-
A więc... - zacząłem.
-
Zabili go tam. Zorientowali się, że jest ninją i wrzucili go na
arenę walk i po kilku walkach już nie dawał rady...po prostu
zatłukli go na śmierć, a ja nie mogłam nic zrobić, ponieważ
spaliłabym swoją przykrywkę – zacisnęła mocniej pięści.
-
Czasami już tak jest – podszedłem do Temari i położyłem rękę
na jej ramieniu. - Że w życiu jedyne co możemy robić to patrzeć,
ale wtedy należy postarać się wyciągnąć z tego chociaż
najmniejszą lekcję – spojrzała mi prosto w oczy ze zdziwionym
wyrazem twarzy, na której po chwili zabłysnął promienisty
uśmiech.
-
Dzięki, Shikamaru.
-
Wracając do naszej misji – westchnąłem. - Wiemy, że żeby tam
wejść musimy: po pierwsze nie wzbudzać podejrzeń, po drugie znać
hasło i po trzeci znać znak, który pokazują ochroniarzom. To
udało mi się zaobserwować u wchodzących tam osób przez ostatnie
dwie godziny.
-
Więc nic się nie zmieniło od czasu mojej ostatniej wizyty. Chcesz
złapać następną wychodzącą osobę i wydusić z niej te
informację?
-
Tak, mam zamiar zastawić pułapkę – stwierdziłem z uśmiechem.
-
A więc zróbmy to.
Wstaliśmy
i udaliśmy się na lekko wydeptaną drogę prowadzącą do Kręgu,
która była niewidoczna z wejścia do podziemi. Zaczęliśmy
rozstawiać żyłki, kiedy usłyszałem znajomy żeński śmiech za
plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem dziewczynę, którą
wcześniej pytałem o informacje.
Shikamaru
wyglądał jakby tego oczekiwał od samego początku.
-
Nawet nie wiesz jak bardzo ułatwiłaś mi zadanie pokazując się w
tym momencie – powiedział. - Zawsze byłaś narwana – stwierdził
znudzony. A więc Shikamaru znał tę dziewczynę.
-
Wy, wy się znacie? - Spytałam.
-
Tak – szepnął w moją stronę.
-
Nic ci nie ułatwiłam skarbie, ponieważ tu kończy się wasza
podróż – powiedziała miękkim głosem.
-
Chciałbym, żebyś wróciła... – jej oczy zabłysnęła bardzo
jasno. – ...do swojej normalnej postaci – wcześniej święcące
oczy zgasły tak szybko jak się zapaliły. Co się tu dzieje o co
chodzi z tą dwójką?
-
Skoro tak ładnie prosisz – powiedziała i wykonała jedną pieczęć
po czym wokół niej pojawiła się biała chmura. Kiedy kłęby
opadły ujrzałam kobietę z naszej fotografii. Była piękną rudą
dziewczyną z kręconymi włosami,dużymi niebieskimi, zmysłowymi
oczami i szczupłą sylwetką, ubraną w zwiewną czarną szatę.
Była naprawdę piękna. Skąd do cholery Shikamaru znał taką
piękność!? - Teraz lepiej? - Spytała unosząc jedną brew.
-
Troszkę się zmieniłaś od ostatniego czasu – powiedział, po
czym potrząsnął lekką głową. - Ale nie przyszedłem tu
powspominać, walczymy. Miejmy to z głowy jak najszybciej.
-
Skoro tak bardzo chcesz – wzruszyła ramionami. - To proszę,
zaczynaj – machnęła ręką po ignorancku.
-
Przygotuj się – szepnął do mnie po raz kolejny. - Odegrasz w tej
bitwie główną rolę – zdjęłam z pleców swój wachlarz i
pewnie go chwyciłam.
Nasz
przeciwniczka wykonała serie pieczęci ręcznych i zaczęła
znikać... rozmyła się w powietrzu.
-
Genjutsu?
-
Nie – zaprzeczył Shikamaru i wykonał jakąś technikę, po czym
przyłożył palec do ziemi, a drugą ręką przyłożył do skroni i
zamknął oczy. - Megumi jest zbiegłym ninja z Konohy. Była naszym
najlepszym skrytobójcom, a ta technika to jej najsilniejsze
mordercze jutsu, które jest wzorowane na Kirigakure no Jutsu Zabuzy
Momochiego – zmienił swój ton głosy na bardzo cichy. -
Potrzebuję cię, żebyś osłaniała mnie przy wykonywaniu mojej
techniki, ponieważ muszę się przy niej bardzo skupić i nie będę
wstanie unikać jej ataków.
-
Jak mam odbijać jej ataki skoro jej nie widzę?
-
Musisz być czujna. Megumi będzie atakował tylko z odległości.
-
Skąd ta pewność?
-
Ponieważ obawia się tego, że jeśli będzie blisko mnie to będę
mógł ją wyczuć.
-
A czy nie lepiej byłoby wykorzystać twoje psy ninja to znalezienia
jej?
-
Nie dadzą rady. Ona wykorzystuję żywioł wiatru do swojej
niewidzialności i praktycznie nie da się jej wyczuć z tak daleka.
-
A więc jak masz zamiar ją znaleźć skoro twierdzisz, że jest to
prawie niemożliwe?
-
Moją techniką.
-
Która działa? - Wysłałem fale wiatru, żeby odbić dziesiątki
kunai wysłanych w naszą stronę.
-
Dobra robota – przyznał i zaczął. - Spójrz jesteśmy w środku
lasu. Wszędzie jest cień. Podczas moich treningów stworzyłem
technikę, która pozwala mi wysłać swoją czakrę do cieni
znajdujących się na ziemi, dzięki czemu mogę wyczuć w jakich
miejscach na cieniu jest wywierany nacisk. Dzięki czemu jestem
wstanie ją wykryć, ale problem w tym, że ta technika potrzebuje
bardzo dużo czakry i jeśli Megumi znajduję się gdzieś daleko, to
zajmie mi sporo czasu wyśledzenie jej. Dlatego potrzebuję twojej
pomocy, żeby mnie osłaniać.
-
Co jeśli się zorientuję?
-
Jeśli mam być szczery to jest na to za głupia, a teraz daj mi się
skupić na technice.
-
Dobrze, panie kapitanie – burknąłem.
Ta
tak zwana Megumi atakowała jak szalona. Jedyne co robiłam to
machałam wachlarzem jak głupia odbijając dziesiątki ostrych broni
wycelowanych we mnie i Shikamaru. Może i minęło ledwie pięć
minut, ale ja już nie dawałam rady. Mokre od potu blond kosmyki
opadały mi na oczy. Serce waliło mi w piersi niemiłosiernie. Mój
oddech był przyśpieszony i zamieniał się w ciężkie sapanie.
Mięśnie powoli zaczynały boleć od ciągłego trzymania broni w
górze. Wszystko to sprawiało, że coraz trudniej mi było
kontrolować czakrę i dobrze operować moim orężem. Spojrzałam na
Shikamaru z nadzieją, że zaraz powie coś w stylu „Gotowe, teraz
ja przejmie pałeczkę”, ale niestety jedyne co zobaczyłam to
skupioną i mokrą twarz bruneta. Cały czas trwał w swojej starej
pozycji. Jedną dłonią ściskał lekko nozdrza, a wskazującym
palcem u drugiej dotykał ziemi. Jego usta były lekko rozwarte i
wychodziło przez nie ciężko wydychane powietrze. Nie wyglądał
najlepiej, chociaż ja pewnie wyglądałam jeszcze gorzej. W każdym
razie lepiej, żeby Nara się pośpieszył, bo nie wiedziałam jak
długo dam rade wytrzymać brutalnie ciężkie tempo narzucane przez
Megumi. Odbiłam kolejną serie ataków, która leciała prosto na
mnie. Nagle poczułam porażające uczucie. Wyczułam, że w kierunku
moi pleców leci kolejna gromada ostrych kunai i nie ważne co zrobię
to i tak zostanę ciężko ranna. Zamknęłam oczy z oczekiwaniem na
nadchodzącą falę bólu, ale po krótkim czasie nie nadeszło nic.
Otworzyłam oczy i odwróciłam się, a moim oczom ukazał się
zasapany Shikamaru, który trzymał przed sobą jakąś czarną
powłokę, w którą były wbite kunaie. Po chwili puścił czarną
masę, a ta zaczęła zwijać się ku dołu i w momencie dotknięcia
ziemi, wtopiła się w cień znajdujący się pod nią. To musiała
być jakaś tarcza z cienia klanu Nara, ale nigdy nie słyszałam o
takiej technice. Patrzyłam zdumionymi oczami na Shikamaru, który po
chwili zorientował się, że na niego patrzę. Zwrócił oczy w moim
kierunku i z uśmiechem powiedział:
-
Gotowe, teraz ja przejmie pałeczkę – starał się ukryć swoje
widoczne zmęczenie, ale na samo wypowiedziane przez niego zdanie
odwzajemniłam uśmiech.
Ujrzałem
promienisty uśmiech na twarzy Temari i zrobiło mi się od razu
milej. Teraz moim zadaniem było przechwycić Megumi. Problemami było
to, że jeszcze nie wiedziałem jak, byłem lekko osłabiony po
wykonaniu moich dwóch chakrożernych technik i nie mogłem po prostu
pójść w jej kierunku, bo zorientowałaby się co się dzieje i
zaczęła uciekać, wychodząc przy tym z obszaru mojej techniki. Ale
dla pocieszenia: zawsze wiedziałem, gdzie znajduję się moja
przeciwniczka plus ona też nie była w najlepszej kondycji po tak
długim utrzymywaniu swojej techniki.
Padłam
na ziemi łapiąc oddech jakbym przed chwilą była topiona.
Spojrzałam na Shikamaru po raz kolejny, a on tylko puścił mi oko,
patrzył się na mnie chwilę po czym rzucił kunaiem, który
przeleciał koło mojego policzka i usłyszałam dźwięk ścierani
się stali. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłem dwa ostre noże
leżące przy moich plecach.
-
Zmieniłaś swój cel? - Zadał pytanie, ale jedyną odpowiedzą był
powiew wiatru. - Chyba nie jesteś zazdrosna? - Zadał kolejne
pytanie z chytrym uśmiechem na twarzy.
-
Zazdrosna? O co? Ta dziewczyna jest nikim w porównaniu ze mną –
usłyszałam niemiłą odpowiedz z bliżej nieznanego mi kierunku.
-
W sumie to nie ważne co myślisz. Teraz jedyne co się liczy to
walka – powiedział i wyciągnął ostrza czakry przyjmując
bitewną pozę.
-
Dlaczego nie użyjesz tej wspaniałej katany, która masz ze sobą? -
Spytała, a ja starałam się określić jej położenie, ale nic z
tego nie wyszło.
-
Ta katan jest przeznaczona na prawdziwych przeciwników, a nie takie
błahostki jak ty – powiedział.
Nagle
pięć metrów obok nas spod ziemi wyskoczyła moja kopia, która
rzuciła się na niewidzialną przeciwniczkę, ale ta szybko wbiła w
niego ostrze, które pozostawiło za nim tylko białe kłęby dymu.
Po chwili nasz wróg zaczął materializować się i po kilku
sekundach pokazał się nam w całej swojej okazałości. Megumi
uśmiechnęła się pokazując przy tym swoje białe zęby.
-
Nie wiem jak, ale obaliłeś moją technikę – powiedziała. - Więc
teraz jedyne co mi pozostaje to walka z tobą wręcz – rzuciła.
-
Wydaję mi się, że ta walka jest już skończona, mała –
nazwałem ją tak jak miałem kiedyś w zwyczaju.
-
Co masz na myśli? - Spytała zaskoczona.
Uniosłem
jedną rękę, a Megumi uczyniła to samo, po czym opuściłem, a ona
znów wykonała mój ruch i zrobiła zszokowany wyraz twarz.
-
Jak to?! - Warknęła.
-
Dziura, którą mój klon przedostał się do ciebie. Tamtędy
poprowadziłem mój cień. Tę sztuczkę już raz w swoim życiu
wykorzystałem – wytłumaczyłem, gdy nagle wyraz twarzy dziewczyny
diametralnie się zmienił. Na zszokowanej twarzy pojawił się
uśmiech. Megumi otworzyła lekko usta i zaczęła się donośnie
śmiać. - Dlaczego się śmiejesz? - Spytałem, nie znając powodu
jej rozbawienia.
-
Bo jestem tutaj – zamarłem słyszac głos za sobą. Obejrzałem
się i zobaczyłem jak Megumi brutalnie trzyma Temari za blond włosy
i przystawia jej kunai do gardła. - Chyba nie chcesz, żeby coś się
jej stało?
Jak
to możliwe?! Jestem taki głupi, wyczuwałem, że na cień wywierany
jest jeszcze jeden nacisk, ale wydawało mi się, że było to jakieś
zwierzę, w końcu jesteśmy w lesie. Teraz życiu Temari zagrażało
wielki niebezpieczeństwo. Co powinienem zrobić? Myśl Shikamaru.
Myśl! Zacząłem rozglądać się po okolicy, może jest coś co
mogę wykorzystać. - Przestań, błądzić oczami – przerwała
moje rozmyślanie. - Nic tu nie znajdziesz. Przegrałeś –
powiedział cicho i wprawiła ostrze w ruch, przejeżdżając po
skórze Temari.
-
To ty jesteś nikim w porównaniu do mnie! - Usłyszałem krzyk po
czym spojrzałem, skąd dochodzi znany mi głos. Ujrzałem jak Temari
przystępuje do ataku z góry, a jej uwięziona forma zamienia się w
piasek. Zeskoczyła z gałęzi i zdzieliła Megumi w głowę
porządnym uderzeniem wachlarza.
***
Siedzieliśmy
przy ognisku jedząc jakieś potrawki z puszki. Powoli zaczynało się
robić ciemno, ale mi to jakoś nie przeszkadzało. Im później
mieliśmy się znaleźć w środku Ciemnym Kręgu tym lepiej. Chociaż
obecność przywiązanej i nieprzytomnej Megumi niedaleko nas nie
sprawiała mi zbyt wielkiej przyjemności. Mimo wszysto chciałam,
żeby się obudziła i jeszcze raz spojrzała na twarz swojej
pogromczyni. Właściwie to nie chowałabym do niej żadnej większej
urazy, gdyby nie bezczelne porównanie naszych osób.
-
Kiedy się obudzi? - Spytałam wyjadając ostatnią porcję jedzenia
z puszki.
-
Nie wiem. Nigdy nie zostałem tak brutalnie uderzony wachlarzem, więc
nie wiem ile to zajmie.
-
Chcesz się przekonać – warknęłam podirytowana.
-
Wow, spokojnie – starał się mnie uspokoić. - Postaram się ja
obudzić – wstał i podszedł do dziewczyny po czym zaczął ją
lekko ocucać wymawiając przy tym jej imię. Ale w tak delikatny
sposób jakby w ogóle nie była jego wrogiem. Odniosłam nawet
wrażenie, że nigdy nie wypowiedział mojego imienia w taki sposób.
Wstałam zdenerwowana i podeszłam do niej, wymierzając przy tym
Megumi zamaszysty policzek.
-
Wstawaj królewno – warknęłam, Shikamaru spojrzał się na mnie
jak na wariatkę. - Co też chcesz dostać? - Spytałam, a ten tylko
uniósł dłonie na znak poddania się.
-
Co się dzieję? - Usłyszałam delikatny i zmieszany głos.
Spojrzałam w kierunku dziewczyny i zobaczyłam jak rozgląda się w
poszukiwaniu jakichś wskazówek, które pomogłyby jej określić co
się stało. - A no tak przegrałam – westchnęła. - Jesteś
naprawdę silną kobietą – stwierdziła. A cała moja wcześniejsza
złość i antypatia do jej osoby zniknęła, zostając zastąpiona
przyjemnym uczuciem.
-
W sumie to ty też jesteś niczego sobie – powiedziałam z
uśmiechem.
-
Nie żebym chciał przerwać wam wasze wymienianie się słodkościami,
ale mamy misję Temari – wtrącił się Shikamaru. - Więc mam do
ciebie kilka pytań.
-
Pewnie, pytaj – powiedziała z pięknym uśmiechem.
-
Gdzie ukryłaś plany?
-
Nie mam ich. Już dawno sprzedałam je kolesiowi o imieniu Shōta.
-
Gdzie go mogę znaleźć?
-
Tam gdzie szliście. W Czarnym Kręgu – Shikamaru westchnął miał
nadzieję, że ta misja już się skończyła.
-
Jakie było twoje zadanie?
-
Zapłacił mi ekstra za pilnowanie, żeby żadna osoba nie chciała
mu odebrać planów.
-
Ok – westchnął znowu. - A więc jaki znak trzeba pokazać, żeby
wejść do Kręgu? Jakie jest hasło do wejścia? I czy jest coś o
czym jeszcze powinniśmy wiedzieć?
-
Odpowiem zgodnie z prawdą, ale musicie dla mnie zrobić jedną rzecz
– stałam, oczekując na warunek, a u Shikamaru widać było, że
nie jest tym zbyt bardzo pocieszony. - Chcę ostatni raz się z tobą
pocałować Shikamaru-kun – oznajmiła z gorącym rumieńcem, a ja
wróciłam do starego stanu szczerej nienawiści do tej dziewuchy.
-
Chyba sobie żartujesz?! - Warknęłam na nią.
-
To chyba dość niska cena jak za tyle informacji plus wypadałoby
się jakoś pożegnać ze swoją była dziewczyną, co nie Shikamaru?
– spytała ze stoickim spokojem. Spojrzałam na Shikamaru, a ten
tylko poddenerwowany podrapał się po głowie i starał się unikać
kontaktu wzrokowego.
-
Pewnie muszę to zrobić – westchnął niepewnie. - Znam cię i
wiem, że nie zmienisz zdania.
Podszedł
do niej i...wolałam nie patrzeć, więc postanowiłam się odwrócić.
Minęło już kilka sekund, a oni wciąż musieli się całować,
ponieważ Shikamaru jeszcze nie wrócił do mojego boku. Czułam się
okropnie, przyszliśmy tu na misje, a nie na jakieś obściskiwanie
się ze swoimi byłymi. Minęło już około minuty, kiedy
postanowiłam się wtrącić za pomocą głośnego odchrząknięcia.
Chwilę później odwróciłam się i zobaczyłam Nare z lekkim
rumieńcem i uśmiechem na twarzy. Ale gdy tylko brunet spojrzał na
mój niepocieszony wyraz twarzy to od razu powrócił do swojego
stanu lenistwa i znudzenia.
-
Możesz zacząć odpowiadać – powiedziałam w kierunku Megumi.
-
Dobrze – zaczęła oblizując lekko wargi, albo mi się zdawało,
albo chciała mnie sprowokować. - Jeśli chodzi o znak to musicie
pokazać koło złożone z palca wskazującego i kciuka, podczas gdy
reszta palców jest zaciśniętą. A hasło to: „Wpuścisz mnie czy
mam tam wejść siła?”
-
Musimy coś jeszcze wiedzieć? - Spytał Shikamaru.
-
Oprócz tego, że nie lubią tam ninji, nie można mieć broni i że
musicie uważać na każdym kroku. To nie – powiedziała na jednym
tchu.
-
Dzięki, Megumi – powiedział Nara, a ja spiorunowałam go
wzrokiem.
Odszedł
kawałek i zaczął zdejmować z siebie kabury, miecz i resztę
osprzętowienia. Został tylko w samych czarnych butach, spodniach o
tym samym kolorze obwinięte bandażem przy kostkach i do tego
zielona koszulka w serek z chustą Asumy obwiązaną wokół szyi.
Całą resztę swoich ubrań położył na pałatce, która miał ze
sobą.
-
Teraz twoja kolej – powiedział do mnie. - Nie możemy wyglądać
jak ninja.
Zostałam
w samej kolczudze i fioletowej spódniczce przewiązanej przepaską o
ciemniejszym odcieniu fioletu. Shikamaru schował reszta naszych
rzeczy i mieliśmy już ruszać, kiedy nagle Nara powiedział:
-
Zacisnę jeszcze raz węzły – poinformował i poszedł do Megumi,
po krótkiej chwili wrócił – Już – odparł z uśmiechem –
Możemy iść.
-
Opowiesz mi coś o tej Megumi i tobie? - Spytałam prosto z mostu.
-
Kiedy była jeszcze w wiosce to byliśmy razem, ale zakończyłem ten
związek, bo troszeczkę mnie przerażała, tyle – Odparł i
zmienił temat. - Najpierw wejdziesz ty, a ja jakieś pół godziny
pod tobie – spojrzałam na niego, a ten po chwili spytał. - Coś
się dzieję?
-
Uważaj na siebie i na arenę walk – powiedziałam cicho. - Nie
chce żebyś skończył jak ten Jōnin, a ty, uwierz mi nie chcesz,
żeby cię zdemaskowali i wrzucili do tej klatki – dodałam i
ruszyłam w kierunku wejścia.
Od Autora: Po wielu zmaganiach udało się! Pojawił się rozdział numer dwanaście. Mam nadzieję, że przyjemnie się czytało i błędy nie wypaliły wam oczu. Przepraszam, że tak rzadkie wrzucanie rozdziałów, ale nie mam za dużo wolnego czasu. Wynika to z nauki i małej sumy czasu spędzonego w domu, bo tak naprawdę jedyny wolny czas jaki mam to weekendy i zazwyczaj wolę w tym czasie spotkać się ze znajomymi z gimnazjum, albo pograć z nimi w LOL'a :P